środa, 15 lutego 2017

Potrzeba czasu

Ks. Piotr Pawlukiewicz opowiadał historię o pewnej dziewczynie, która księdzu bardzo narzekała na swojego ojca, że jest taki, siaki i owaki, że ją bije, że pije, robi awantury. I ksiądz do niej powiedział: Aniu, nie mów tak, to jednak jest twój tata. Jakiś czas później ojciec zachorował na bardzo poważną chorobę, leżał w szpitalu i ważył tyle, co niemowlak. Dziewczyna zapamiętała moment, gdy tata chwycił ją za rękę, powiedział jej imię i... umarł. Ania wybiegła ze szpitala rozpłakana głośno krzycząc: ja już nic nie rozumiem!
Na pogrzebie zebrała się cała rodzina. Ania podeszła do wujka i zapytała:
- Wujku, jaki był tata?
- To ty tyle lat z nim mieszkałaś i nie wiesz, jaki był tata?
Dziewczyna upierała się:
- Wujku, jaki był tata?
- Tata? Był w szkole najlepszym lewoskrzydłowym. Gdy wybiegał na boisko, wszystkie dziewczyny się zlatywały i krzyczały, a twoja mama najgłośniej!
- Tata? Nic mi nigdy o tym nie mówił...
- Ty jeszcze wielu rzeczy nie wiesz, Aniu...



Jestem zmęczony. Potwornie zmęczony.

I to wcale nie życiem. Tak zwyczajnie fizycznie, jak czasem bywa po ciężkim, wypełnionym pracą dniu.

Jednak pomimo tego, że jest ciężko, spełniam swoje marzenia. Tak, powtórzę to raz jeszcze: spełniam swoje marzenia. Robię prawo jazdy na autobus. Od dziecka chciałem być kierowcą tak potężnego wozu i przewozić nim ludzi. Raczej po mieście, bo długie krajowe i międzynarodowe trasy mnie niezbyt interesują. Tak, dziękuję za to Bogu, że mnie doprowadził do tego miejsca. Miejsca, w którym mogę Go zapytać: Boże, dlaczego przyprowadziłeś mnie tu dopiero teraz? Odpowiedź przychodzi szybko. Serce podpowiada mi, że być może dopiero teraz jestem gotów do pewnych wyzwań i poświęceń. Bóg da Ci tylko taki krzyż, jaki jesteś w stanie udźwignąć. Te słowa rzeczywiście mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Musiałem najpierw poradzić sobie z pewnymi trudnymi doświadczeniami i trudnościami, żeby móc potem robić to, co do mnie należy. Bo przecież kierowanie autobusem to nie taka prosta sprawa. Ale na to wszystko potrzeba czasu. A czas to ćwiczenie pokory. Zresztą nawet sam kurs to nie jest miesiąc, czy dwa, ale często nawet pół roku. Ileż to razy można by się rozmyślić. Tu z pomocą przychodzi mi konto bankowe, które pokazuje, ile wydałem na ten kurs pieniędzy. Więc raczej się już nie rozmyślę.

Ale nie żałuję tego, że to zacząłem. I nie żałuję wielu innych decyzji w moim życiu. Przez wiele trudności musimy przejść, żeby dość do miejsca, w którym powiemy: aha, czyli to tak z tym jest, teraz już rozumiem.

Może nie podoba Ci się Twój szef w pracy. Zapytaj: Panie Jezu, jaki on jest? Niezbyt lubisz koleżankę Zosię. Zapytaj: Panie Jezu, jaka jest Zosia? Nie znosisz sąsiada Andrzeja. Zapytaj: Panie Jezu, jaki jest Andrzej? Jaki on dla mnie jest, to ja wiem, ale jaki jest w Twoich oczach?


Potrzeba czasu na wiele rzeczy w życiu. I ja sam nie wiem, co będzie za kilka miesięcy. Ba! Nie wiem, co się wydarzy jutro! Nie pozostaje mi nic innego jak ufność i wiara w to, że jest przy mnie Ktoś, kto moją drogę już dawno przebył. Co więcej, cierpiał o wiele bardziej. I dziś, gdy zdałem egzamin z kwalifikacji wstępnej, pojechałem od razu do kościoła na adorację Najświętszego Sakramentu Mu podziękować. Bo tylko On tak zupełnie do końca zna wszystkie moje pragnienia, wszystkie moje sukcesy i porażki, wie o wszystkich moich lenistwach i "niechceniach", a mimo to mnie kocha i jest ze mnie dumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz