środa, 1 marca 2017

Wytrwać w błahostce

Nie mogłem się doczekać Wielkiego Postu. Serio! Mojej przyjaciółce od kilku dni narzekałem, że ileż można się bawić, "karnawałować". Po jakimś czasie staje się to nudne. A kiedy przychodzi Wielki Post, coś się dzieje. Sypiemy się popiołem, zaczynają się Drogi Krzyżowe, chodzenie na Gorzkie Żale, rekolekcje, często jakieś zmiany w naszym życiu. To trochę jak z wakacjami. Fajnie że są, szkoda jak się kończą, ale wraz z ich końcem wiele nowych rzeczy się zaczyna.


W poniedziałek byłem u fryzjera, ściąłem sobie włosy i przygotowałem je pod fundament - popiół. ;) Dziś rano wypełniły się siwym piaskiem i teraz mam pewność, że włosy będą mi rosnąć z łaską bożą. Oczywiście piszę to z uśmiechem, ale i smucić się nie ma powodu. No właśnie, dziś Środa Popielcowa, a ja chodzę wesoły. Jakże to tak. W kościele smutne, a wręcz smętne pieśni o tym, żeby Bóg się zmiłował, darował nam grzechy, zlitował się. W Ewangelii słowa o tym, żeby nie modlić się na pokaz, tylko "w ukryciu". I jak to się ma do tego, żeby pokazywać ludziom swoją modlitwę, żeby tym samym dawać dobry przykład? Zobaczyłem niedawno tę sprzeczność. Trzeba przyznać, że bardzo trudno jest to wypośrodkować. Ale da się, trzeba tylko troszkę pokory w tym, co robimy.

Mam trochę postanowień wielkopostnych. Nazwałem je 3x S. Całości wam nie zdradzę (przynajmniej teraz), ale jedno S mogę rozszyfrować. Słuchać. Wiecie co ostatnio odkryłem? Że jak rozmawiam z kimś, to to nie jest rozmowa, tylko obustronny monolog. Ktoś do mnie coś mówi, a ja go nie słucham, tylko myślę już, co mu powiedzieć, jak skończy mówić. To zła praktyka w relacjach międzyludzkich, ale szczególnie to jest zauważalne np. przy warsztacie wywiadu radiowego, czy telewizyjnego. Miałem okazję się trochę tego uczyć. Robię wywiad. Pytam się o coś, słyszę odpowiedź. W głowie mam już kolejne pytanie. Stop. Pułapka. A co, jeśli mój gość w odpowiedzi zainspiruje mnie do jakiegoś dodatkowego ciekawego pytania, albo sprowokuje do głębszej dyskusji? A ja stracę tak ogromną szanse na zaciekawienie słuchacza, czy widza. Nie słuchając, a tylko mówiąc, robię z wywiadu zwykły pusty szablon z odpowiedziami. Tak jest w naszych relacjach z ludźmi.

Jakiś czas temu dzięki temu odkryłem bardzo ciekawą rzecz. Otóż... słuchając ludzi można... zaskoczę was, ale... dowiedzieć się całkiem ciekawych rzeczy! Nie wiem, czy zastanawialiście się kiedyś nad potokiem słów, które docierają do waszych uszu. Cały ten szum medialny, szum uliczny, miliony różnych bodźców, sprawiają, że przestajemy skupiać się na jednym przekazie porządnie, a próbujemy słuchać wszystkiego jednocześnie. A to już nie słuchanie, a słyszenie. Kiedyś ktoś zwrócił bardzo ciekawą uwagę na różnicę w tych słowach: słuchanie - słyszenie. Można słyszeć, ale nie słuchać. Jarzycie?

Może być też tak, że słyszymy wszystko, ale słuchamy tylko wybranych rzeczy. Przypasowujemy sobie to, co nam akurat się podoba. A jak coś jest nie po naszej myśli - wyrzucamy. Źle. To tak jak z wiernością - jeśli chcemy być wierni, to musimy być wierni do końca, a nie że w poniedziałki i piątki. :)


Kochani, nie wiem co wam doradzić na ten Wielki Post. Może macie ogromne postanowienia, może takie tylko doraźne "cukierkowe", a może nawet nie zauważyliście, że księża zaczęli się ubierać na fioletowo. Cokolwiek jednak postanawiacie, trwajcie przy tym, nie zmieniajcie po paru dniach. Niech to będzie błahostka. Każda mała rzecz, w której wytrwamy do końca, może okazać się wielką rzeczą. I odwrotnie, każda duża rzecz, którą ruszymy i po chwili się nam jej odechce, może stać się małą rzeczą. Nie słyszmy głosu Bogu, a słuchajmy. To taka wskazówka - dla was i dla mnie. W szczególności dla mnie.